Od czasu, kiedy zaczęła się moja przygoda z włosami, zdążyłam przetestować już kilka wód brzozowych. Najpierw była to woda brzozowa Gloria, później jej nowa wersja, a następnie woda brzozowa z Isany, której nie wspominam niestety zbyt dobrze. Tym razem padło na Barwę, bo tak jakoś wpadła mi w oko podczas składania zamówienia na Wizażu. Po przeczytaniu jej prostego składu, doszłam do wniosku, że raczej nie powinna wyrządzić krzywdy moim włosom, a że była tania to się skusiłam. No i dzisiaj opowiem Wam trochę więcej na jej temat, więc jeśli jesteście zainteresowani, to zapraszam do czytania. 😊
Opis produktu:
Cena: 4,76 zł tutaj
Pojemność: 95 ml
Opakowanie:
Etykieta:
Skład:
Konsystencja:
Moja opinia:
Zacznę może od opakowania, które niekoniecznie przypadło mi do gustu. Plastikowa buteleczka z dość sporym otworem nie nadaje się do aplikacji wcierki bezpośrednio na skórę głowy, co potrafi być upierdliwe. Ja znalazłam na to sposób i przelewałam ją do buteleczki po moim ulubionym serum. Nie nazwałabym tego jakąś wielką wadą produktu, bo nie ma to wpływu na jego działanie, ale jeśli ktoś lubi wygodę, to może się trochę rozczarować. Jeśli chodzi o zapach tej wody brzozowej, to ewidentnie czuć tutaj alkohol. Mi akurat to nie przeszkadzało, bo wychodzę z założenia, że jak coś ma pomóc moim włosom to zapach jest sprawą drugorzędną. 😉 Konsystencja natomiast, jak możecie zauważyć na załączonym obrazku jest wodnista, ale na szczęście nie lepi się, co czasami można zaobserwować w przypadku tego typu kosmetyków. Przejdźmy teraz do sedna. Producent wody brzozowej informuje nas, że została ona przeznaczona do włosów z łupieżem i niestety (albo i stety) podczas jej stosowania nie zmagałam się z tym problemem, więc nie jestem w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście by sobie z nim poradziła. Mogę jedynie powiedzieć, że w moim przypadku nie spowodowała łupieżu i nie podrażniła skalpu, mimo zawartości alkoholu w składzie, za co należy się duży plus. Nie przesuszyła też włosów i nie wzmożyła ich wypadania. Możemy też przeczytać, że ma ona dodać włosom blasku, puszystości i miękkości, ale jakoś tego nie dostrzegłam szczerze mówiąc. A zatem co takiego zrobiła? Na pewno przyczyniła się do tego, że moje włosy rosły znacznie szybciej i trochę je wzmocniła. Nie wypadały już w tak dużych ilościach, jak wcześniej, ale niestety nie zatrzymała tego nadmiernego wypadania całkowicie. Zmiany te zauważyłam po jakimś miesiącu stosowania, bo właśnie na tyle starczyła mi ta mała buteleczka. Dodam jeszcze, że wcierkę aplikowałam co drugi dzień, zaraz po myciu przez dwa tygodnie, następnie zrobiłam tydzień przerwy i wznowiłam kurację. Najbardziej czekałam i liczyłam na baby hairs, bo zależało mi na zagęszczeniu czupryny i niestety się nie doczekałam... 😒 Może gdzieś tam pojawiły się jakieś pojedyncze antenki, ale szału nie było, więc pod tym względem się zawiodłam. Gdybym miała jakoś podsumować ten produkt, to na pewno nie jest to najlepsza woda brzozowa jaką stosowałam, bo nie spełniła wszystkich moich oczekiwań. Nie jest też najgorsza, bo w żaden sposób nie zaszkodziła moim włosom, więc nie mogę narzekać. Znam jednak lepsze wcierki, chociażby wcześniej wspomnianą wodę brzozową Glorię, czy serum Agafii. Tak na prawdę, każde włosy lubią co innego i tylko metodą prób i błędów możemy dojść do tego co najbardziej im odpowiada. ;)
A Wy jakie wcierki lubicie najbardziej?
Może macie jakieś własne receptury? ^^
Buziaki i miłego dnia! 💋💋💋
Będę musiała ją kupić bo jak na złość łupież mnie dorwał. Zmieniłam szampon i dlatego ;)
OdpowiedzUsuńTeż czasami tak mam, jak zmieniam szampon. ;)
UsuńJa dopiero startuje w temacie włosów, ale tylko Jantar na mnie działa, tak, że mam wysyp nowych włosów 😜
OdpowiedzUsuńA u mnie o dziwo Jantar kiepsko się sprawdził. ;P
UsuńJa mam wodę brzozową z Isany ;) nawet daje radę ;)
OdpowiedzUsuńOj tą wodę bardzo źle wspominam, bo nabawiłam się przez nią łupieżu...
UsuńKiedyś używałam ale szczerze mówiąc nie pamiętam czy miałam wysyp dzieciątek :) natomiast olejek z chilli jest super:)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. ^^
UsuńMiałam wodę pokrzywową tej marki i tak średnio ją wspominam ;/
OdpowiedzUsuńWodę pokrzywową też będę niedługo testować i mam nadzieję, że nie będę zawiedziona. :)
Usuńnie stosowałam wody brzozowej na łupież. Za to robiłam sobie płukanki pokrzywowe, ale niestety nie podziałało to. Łupież udało mi się zlikwidować dzięki szamponowi leczniczemu pirolam. Wystarczyły dwa tygodnie stosowania
OdpowiedzUsuń