Cześć Robaczki! ^^ Ostatnio jakoś nie mogę się zabrać za pisanie na blogu, bo wiecznie mnie coś od tego odciąga... Dzisiaj się rozpadło i siedzę w domu, więc w końcu mogę nadrobić zaległości. :) A o czym będzie mowa? Jak widać powyżej Pan Miś pozuje z serum do włosów i jest to już kolejne serum z CHI w mojej kolekcji. Chociaż właściwie, to już go nie ma, bo zostało zużyte. ;P Tak na prawdę nie był to planowany zakup, ale że zamawiałam jakieś Kallos'y na Allegro, to tradycyjnie mnie poniosło i uległam pokusie. No dobra, mniejsza o to, sprawdźmy lepiej co my tu mamy. ;D
Opis produktu:
Cena: Ok 5 zł
Pojemność: 15 ml
Opakowanie:
Skład:
Konsystencja:
Moja opinia:
Serum tradycyjnie otrzymujemy w plastikowym opakowaniu o pojemności 15 ml. Być może taka buteleczka wydaje się malusieńka, ale zapewniam Was, że mimo tego produkt jest bardzo wydajny. :) Zapewne ma w tym swój udział oleista konsystencja, dzięki której wystarczy jedna kropla aby zabezpieczyć końcówki. Dzięki temu aplikacja przebiega szybko i sprawnie, a włosy nie są obciążone. Jeśli chodzi o zapach, to wyczuwam w nim coś kwiatowego, ale nie mam pojęcia co to może być. Może olej moringa tak pachnie? Nie wiem... W każdym bądź razie moje włosy całkiem długo mogły cieszyć się tym pięknym zapachem i to lubię. Cena również atrakcyjna, więc czemu by nie spróbować? ;)
Działanie i efekty:
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się cudów po tym serum i chyba słusznie. Nie mogę powiedzieć, że nie działa bo na pewno chroniło moje końce przed czynnikami zewnętrznymi, ułatwiało rozczesywanie, nadawało włosom pięknego blasku no i jeszcze ten zapach! Pod tymi względami produkt spisuje się super, ale skoro zawiera olejki, to powinien również nawilżać o czym zresztą wspomina producent, ale niestety tak się nie działo, a przynajmniej nie na moich włosach. Na pocieszenie dodam, że kosmetyk nie obciąża włosów, nie skleja ich i nie sprawia, że stają się tłuste za co należy się duży plus. :) Myślę, że spokojnie możecie po nie sięgnąć w celu zabezpieczenia końcówek, ale nie miejcie zbyt wygórowanych oczekiwań. Ja osobiście większych powodów do narzekań nie mam, jednak znacznie bardziej wolę stosować naturalne olejki. Co prawda kosmetyki w takich małych opakowaniach są idealne na wyjazdy, ale chyba raczej nie skuszę się ponownie, bo w tym przypadku nic mnie na tyle nie urzekło, żebym do niego powróciła no i moje zapasy mi na to nie pozwalają. ;P
A Wy czego najchętniej używacie do zabezpieczania końcówek?
Dajcie znać, czy macie jakichś ulubieńców. :)
Buziaczki! :*
Buziaczki! :*
To nie kupię chociaż za taką cenę miałam ochotę wypróbować.
OdpowiedzUsuńTo nie kupię chociaż za taką cenę miałam ochotę wypróbować.
OdpowiedzUsuńWidziałam to serum na allegro,gdy również zamawiałam Kallosy :)Ogólnie nie mam ulubieńca na końcówki.Zazwyczaj robię co i rusz swoje sera kombinując z dodatkami,używam oleju ryżowego,ze słodkich migdałów,olejku z Alterry i serum regenerujące z Elseve.Mam fioła na punkcie zabezpieczania końcówek.
OdpowiedzUsuńW takim razie chyba robimy zakupy w tym samym sklepie. ;D Ja również uwielbiam olejki z Alterry, a swojego serum jeszcze nigdy nie robiłam, ale zachęciłaś mnie tym olejem ryżowym. :)
Usuńtego nie miałam, ale dwa inne owszem, bardzo lubię tą firmę i uważam że ten czerwony z kompleksem z pereł jest najlepszy ;)
OdpowiedzUsuńJa na przykład lubię serum z Isany :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam, chociaż ostatnio się na nie czaiłam. ;P
UsuńW celu zabezpieczenia końcówek podoba mi się to serum <3
OdpowiedzUsuń