Witajcie moje Skarby! =) Myślę, że maski z Kallos'a są wszystkim bardzo dobrze znane, ale na temat odżywek nie mówi się raczej tak dużo, a przynajmniej ja się z tym nie spotkałam. Dzisiaj chciałam Wam przedstawić odżywkę w sprayu i powiedzieć o niej kilka słów. Pamiętam, że kupiłam ją na targach fryzjerskich w Poznaniu i był to bardzo trafiony zakup. Bez problemu znajdziecie ją również w sklepach Internetowych np. tutaj. Jeśli jeszcze jej nie znacie, to zapraszam Was do czytania recenzji. :)
Opis produktu:
- regeneruje i odżywia,
- nadaje włosom elastyczność,
- włosy są miękkie, gładkie,
- ułatwia rozczesywanie i układanie włosów
Cena: Ok 8 zł
Pojemność: 300 ml
Skład:
Moja opinia:
Odżywka mieści się w całkiem sporych rozmiarów, plastikowej buteleczce o pojemności 300 ml. Opakowanie zostało wyposażone w atomizer, jak to zwykle bywa przy tego typy produktach. Jeśli chodzi o szatę graficzną, to myślę, że jest to kwestia gustu bo mamy tu do czynienia z rażącym w oczy różem, ale dla mnie akurat kolor nie stanowi najważniejszego wyznacznika przy zakupie kosmetyków. :) Delikatny i dziewczęcy zapach tej odżywki, pewnie już bardziej się Wam spodoba, bo oprócz tego, że jest ładny, to dodatkowo utrzymuję się na włosach. Konsystencja również nie wywołała u mnie rozczarowania i nie mam się do czego przyczepić. Dzięki temu, że jest lekka nie obciąża włosów, nie skleja ich i szybko zostaje przez nie wchłonięta. Należy się także pochwała za wydajność, bo trochę się namęczyłam, żeby ją zużyć. =)
Działanie i efekty:
Tak prawdę mówiąc, to nie spodziewałam się po niej niczego niezwykłego, bo w końcu czego można oczekiwać od odżywki za 8 zł? To był zdecydowanie błędny tok myślenia. Bardzo szybko przekonałam się o świetnym działaniu tego produktu. Producent w tym przypadku wywiązał się ze swoich obietnic, bo na prawdę można zauważyć, że włosy są odżywione, zregenerowane, miękkie, elastyczne i pełne blasku. Ogólnie wyglądają dużo zdrowiej i aż chce się ich dotykać. :) Jeśli chodzi o rozczesywanie, to również się zgadzam, że po aplikacji odżywki jest o wiele łatwiejsze. Cieszy mnie też fakt, że włosy nie są po niej sklejone, bo przy odżywkach bez spłukiwania, takie wpadki się niestety zdarzają... Wychodzi na to, że nie mam się czego przyczepić, nawet gdybym bardzo chciała, co bardzo mnie satysfakcjonuje. :) Jeśli zmagacie się z problemem przesuszonych włosów po wakacjach, to polecam wam spróbować, bo myślę, że się opłaca. Kallos pozytywnie mnie zaskoczył i teraz na pewno będę częściej sięgała po ich odżywki w sprayu. =)
A Wy co o niej sądzicie?
Dajcie znacie, jakie inne kosmetyki z Kallos'a przypadły Wam do gustu. :)
Buziaczki! :*
Szczerze mówiąc to odzywek z Kallosa jeszcze nie znam :)
OdpowiedzUsuńJa nie znam jeszcze wielu ich produktów, ale kiedyś pewnie się to zmieni. :)
UsuńNie miałam jeszcze okazji jej mieć :)
OdpowiedzUsuńhttp://nicoolblog.blogspot.com/
U mnie takie odżywki się nie sprawdzają.Miałam z Kallosa maskę bananową-całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam jej jeszcze nigdzie :)
OdpowiedzUsuńSzamponów czy odżywek z Kallos nie próbowałam jeszcze na swoich włosach, ale maskę bananową uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńBananowa świetnie pachnie. =)
UsuńCzęściej czytam o maskach Kallosa niż o odżywkach, ale jak widać one też dają radę :)
OdpowiedzUsuńChyba przyjrzę się jej bliżej, bo poszukuję dobrej odżywki w sprayu:)
OdpowiedzUsuńnie wiedzialam ze maja cos takiego:)
OdpowiedzUsuńmaski z Kallosa znam, ale odżywkach pierwsze słyszę :D
OdpowiedzUsuńmam z Kallosa używam, jeszcze zdania wyrobionego nie mam ale tej wersji z atomizerem i nie do spłukiwania jeszcze nie mam :)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie wiedziałam, że kallos ma odżywki w sprayu, muszę się za nimi rozejrzeć bo czasami potrzebuję dodatkowej porcji nawilżenia :)
OdpowiedzUsuńLubię odżywki w spreyu i na pewno kiedyś ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMaski bardzo lubię, odżywek nie stosowałam :)
OdpowiedzUsuńMaski z kallosa uwielbiam, bananowa i czekoladowa wymiataja, różową właśnie zaczynam i zobaczymy jak to będzie ☺
OdpowiedzUsuńBananową i czekoladowa też lubię. :)
Usuńnie mam nic z kallosa ale ta mgiełkę chce miec:)
OdpowiedzUsuńTania i wygląda, że fajna. Szkoda, że dostępna w necie. Ja lubię powąchać i zastanowić się na żywo ale może gdzieś jest też w sklepach :)
OdpowiedzUsuńMoże jest też w większych drogeriach. :)
UsuńSporo czytałam o Kallosach i interesuje mnie tak zachwalana wersja bananowa. Szkoda tylko, że nie sprzedają jej w mniejszych opakowaniach.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś nastąpi taka rewolucja i zaczną sprzedawać w mniejszych. :)
UsuńJak do tej pory nie używałam nic z Kallosa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuje :)
Ja również pozdrawiam. =)
UsuńChętnie wypróbuję :) już leci na moją listę zakupów :)
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Blog Award :)
http://malinowyskarbiec.blogspot.com/2015/09/bambino-oliwka-liebster-blog-award.html
Nie próbowałam jeszcze żadnego produktu Kallos. Chyba ostatnia w blogosferze. ;-)
OdpowiedzUsuńNiszczarka Kobra 240 C4 ES Turbo.
OdpowiedzUsuń