Odżywka mieści się w plastikowej buteleczce z atomizerem, której szata graficzna prezentuje się całkiem ciekawie. Niby nie ma w niej nic nadzwyczajnego, ale jednak przyciąga uwagę, chociażby moją. :) Atomizer działa bez zarzutów, dzięki czemu aplikacja staje się znacznie łatwiejsza. Konsystencja natomiast jest dość wodnista, co możecie zauważyć na zdjęciu powyżej. Mimo tego nie mogę narzekać na wydajność, bo dość długo męczyłam się z tą odżywką, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ma ona bardzo ziołowy i intensywny zapach, który być może nie wszystkim przypadnie do gustu, ale ja akurat lubię takie naturalne kosmetyki i nie miałam z nim problemu. Cena również pozytywnie mnie zaskoczyła, więc nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i się nie skusić. ;)
Jak już wcześniej wspomniałam odżywka ta służyła mi jako wcierka ze względu na alkohol w składzie, który mógłby wysuszać włosy na długości więc nie wypowiem się na temat tego jaki ma wpływ na ich kondycję i czy w ogóle jakiś ma. Chociaż zauważyłam, że podczas jej stosowania
włosy u nasady zyskały więcej blasku i wyglądały na zdrowsze, więc może faktycznie coś w tym jest, ale nie o tym miała być mowa. ;P Moja przygoda z tą odżywką wyglądała w ten sposób, że co drugi dzień aplikowałam ją na skórę głowy po myciu włosów i miałam nadzieję, że dzięki niej staną się mocniejsze, może trochę szybciej urosną i przy okazji wykiełkują jakieś bejbiki. Czy moje oczekiwania zostały spełnione? Myślę, że w dużym stopniu tak.
Bejbiki faktycznie się pojawiły i zasłoniły trochę moją zmorę, czyli te nieszczęsne zakola, z czego bardzo się cieszę. :) Zauważyłam również, że dzięki niej
włosy stały się znacznie mocniejsze, grubsze, a także mniej podatne na wypadanie. Tego ostatniego nawet się nie nie spodziewałam, a tu taka miłą niespodzianka. :) Jeśli chodzi o szybszy wzrost, to myślę, że faktycznie
włosy nieco przyspieszyły swoje tempo i szybciej rosły, ale ciężko powiedzieć ile dokładnie centymetrów mi przybyło, bo nie robiłam pomiarów. ;P Bardzo ważną kwestią, o której nie mogłabym nie wspomnieć jest fakt, że
kosmetyk nie zrobił krzywdy mojej skórze głowy i nie wysuszył włosów mimo tego alkoholu w składzie, co było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, bo trochę się tego obawiałam. Ogólnie rzecz biorąc
jestem zadowolona z działania z tej odżywki, a właściwie wcierki biorąc pod uwagę sposób w jaki ją stosowałam i na pewno wypróbuję inne produkty z tej serii. No dobra... Zdradzę Wam, że już testuję wersję ze skrzypem polnym i mam w zapasach jeszcze tę z czarną rzepą, co mogliście zobaczyć w ostatnim
haulu kosmetycznym. Także recenzje na pewno za jakiś czas się pojawią. A wracając do naszej dzisiejszej bohaterki, to polecam ją każdemu, kto szuka jakiegoś taniego i sprawdzonego sposobu na wzmocnienie włosów. :)
Dajcie koniecznie znać, jak u Was sprawdzają się te odżywki.
Mnie osobiście najbardziej ciekawi ta z czarna rzepą, ale zostawiłam ją sobie na deser. =)